Kwiecień | 2015 | Natalanka

Dawno już nie działo się u nas tak wiele. Tak wiele ważnych i mniej ważnych decyzji, tak wiele zmian i wiele pomysłów. Tak wielu wspaniałych ludzi, nowe przyjaźnie, nowe miejsca, nowe smaki, nowe marzenia. Są tacy ludzie, których już na pierwszym spotkaniu traktuje się jak przyjaciół i człowiek zastanawia się, jakim cudem wcześniej się nie znaliśmy. Przez ostatnie prawie dwa miesiące w naszym domu było tak wiele pozytywnej energii, tak wiele śmiechu, tak wiele rozmów, muzyki… Niesamowite, jak łatwo zmieniać swój świat, jak łatwo zarazić się pozytywną energią.

Będzie Szoszonia. Będzie cudownie 🙂

Posłuchajcie koniecznie: Україна Карпати

I zrealizowane marzenia. Co prawda nie bez niespodzianek, ale nic nie smakuje lepiej, jak spełnione marzenie. Przekraczając granicę polsko – ukraińską poczułam jak w duszy fruwają motyle, miliony motyli. Patrząc na góry, oddychając rześkim powietrzem, obserwując wielkie płatki śniegu spadające z nieba nie można czuć się źle…

Nawet jeśli następnego dnia okazuje się, że dziecko się popsuło, że zamiast trzech dni relaksu czeka nas tydzień w szpitalu (dziwnym miejscu zresztą), codzienne zastrzyki i nieludzki związany z tym stres.

Nawet jeśli ma się tak niewiele siły, powieki spadające na oczy, dobę bez snu i syna na rękach tak wystraszonego, obolałego, płacząco – jojczącego, nie dającego się odłożyć ani na moment.

Nawet kiedy serducho pęka na tryliony kawałków przy każdym wkłuciu igły w małą pupkę.

Wszystko to było lżejsze i łatwiejsze wśród dobrych ludzi, przyjaciół, wśród serdeczności, bezinteresowności, życzliwości. Był też jedyny pies, którego nie tylko się nie baliśmy, ale którego nie dało się nie głaskać – Lucky zasłużył na wielki smakołyk, bo zaserwował Dziedzicowi mojemu prawdziwą dogoterapię.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o naszym ukochanym miejscu na ziemi zajrzyj tutaj: Wołowiec – Noclegi